Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Anna Szmigiel-Franz, oficerka piesza w Urzędzie Miejskim Wrocławia przyznaje, że temat jest trudny. – To jest temat obciążony tak dużą rozbieżnością interesów, że pomimo kilku prób do tej pory nie udało się znaleźć rozwiązania – mówi.
Narcyzy Żmichowskiej i zastawione wejścia na klatki schodowe
Uwagę naszego czytelnika zwróciły także samochody zastawiające wejścia na klatki schodowe. Na ulicy Narcyzy Żmichowskiej, gdzie mieszka pan Rafał, zdarza się to dość często.
– Chodniki do bram są zastawione przez pojazdy. Z rowerem, z większym wózkiem nie wyjdzie pan. Było pogotowie, była potrzeba zabrania sąsiadki do szpitala. Udało się to tylko dlatego, że już wcześniej zareagowałem na tę sytuację – opowiada pan Rafał.

Sąsiedzi pana Rafała nie są jednomyślni. Część osób wolałaby nic w tym względzie nie zmieniać. Miejsc postojowych jest tu niewiele, ponieważ chodnik po drugiej stronie ulicy został osłupkowany (dzięki czemu da się nim przejść pieszo).
– Na Żmichowskiej nie ma alternatywy dla właścicieli samochodów. Nie neguję absolutnie potrzeby swobodnego poruszania się po chodniku, natomiast projektanci osiedla nie mogli przewidzieć, że w przyszłości brak miejsc postojowych będzie sporym problemem. Na Żmichowskiej parkują również osoby odwiedzające cmentarz, więc często nie ma miejsca dla mieszkańców – zauważa w dyskusji na jednej z grup osiedlowych pani Zuzanna.

W wątku na grupie osiedlowej poświęconym parkowaniu na tej ulicy wypowiedziało się kilkadziesiąt osób. Było trochę poirytowania, ale i wiele rozsądnych argumentów. Jak to na osiedlu.
Tymczasem sprawa, jak się okazuje – nabrała urzędowego biegu. Przed zastawianiem dojścia do bram mogłyby pomóc nasadzenia zieleni.
– Rozwiązania, które mają pełnić funkcję zabezpieczającą przed parkowaniem utrudniającym dojście pieszym do posesji na ul. Żmichowskiej były analizowane przez Wydział Inżynierii Miejskiej oraz konsultowane ze Strażą Miejską, Radą Osiedla i ze ZDiUM. Finalnie przychyliliśmy się do nasadzeń zieleni i przekazaliśmy sprawę do ZDiUM. Wniosek jest aktualnie rozpatrywany przez Zarząd Zieleni Miejskiej – mówi Agnieszka Matuszczyk z Wydziału Inżynierii Miejskiej.
Jak niełatwo odgadnąć, nie wszyscy sąsiedzi pana Rafała będą zadowoleni z takiego obrotu spraw. Szczególnie ci, którzy będą musieli zaparkować auto w innym miejscu.

– Prostych rozwiązań niestety nie ma. Uliczki na Sępolnie są wąskie, samochodów jest dużo, w wielu przypadkach pojawiają się rozbieżności interesów między mieszkańcami. Obserwuję to od 2015 roku. Przeprowadziliśmy wówczas konsultacje społeczne poświęcone parkowaniu na Sępolnie. Finalnie największym problemem okazało się określenie kierunku jazdy. Nawet kiedy mieszkańcy zgadzali się co do potrzeby ruchu jednokierunkowego, nie udawało im się porozumieć co do tego, w którą stronę ma być dozwolona jazda – mówi Tomasz Stefanicki z Biura Zrównoważonej Mobilności.
(A bez konsensusu w sprawie kierunku ruchu, miasto nie podejmie w takiej sprawie arbitralnej decyzji.)
Parkowanie na Sępolnie. Jakie rozwiązania są możliwe?
W Biurze Zrównoważonej Mobilności wskazują, że jedyną możliwą do zrealizowania tutaj zmianą resetującą w największym stopniu stan obecny, byłoby wprowadzenie na niektórych ulicach ruchu jednokierunkowego wraz ze strefą zamieszkania. W ocenie Tomasza Stefanickiego, nie oznacza to niestety, że byłoby dzięki temu więcej miejsca dla pieszych.
– Wiele ulic na Sępolnie jest tak wąskich, że nie jest możliwe wyznaczenie parkowania z zachowaniem chodników – wyjaśnia Tomasz Stefanicki.

– Jedyną możliwą zmianą jest zupełne poświęcenie obecnych chodników pod pasy postojowe oraz dopuszczenie ruchu pieszego na jezdni. Co de facto obecnie na wielu uliczkach ma miejsce. Legalizacja tego stanu możliwa jest poprzez wprowadzenie strefy zamieszkania – dodaje.
W przypadku większości uliczek na Sępolnie nawet wówczas miejsca będzie tak mało, że konieczne byłoby równoczesne wprowadzenie ruchu jednokierunkowego. Tylko znów… Trzeba by się porozumieć, co do jego kierunku.
– Zyskiem byłaby legalizacja obecnego parkowania i ruchu pieszego na jezdni, zaś kosztem konieczność porozumienia się co do kierunków ruchu i nieznacznego nadkładania drogi w przypadku zmotoryzowanych mieszkańców osiedla. Ponieważ nikt tutaj nie wzywa Straży Miejskiej, zysk jest teoretyczny, a koszt faktyczny. Pewnie dlatego ta opcja nigdy jeszcze nie została wybrana – uważa Tomasz Stefanicki.

Niemniej, jest to możliwe, w odróżnieniu od alternatywnych rozwiązań. Nadziei nie należy pokładać np. w Strefie Płatnego Parkowania (SPP).
– Na tych uliczkach parkują praktycznie wyłącznie mieszkańcy. Po wprowadzeniu opłat praktycznie wszyscy będą uprawnieni do abonamentu i dalej pozostanie ten sam problem. Opłaty nie sprawdzają się w warunkach zabudowy jednorodzinnej lub szeregowej – mówi Tomasz Stefanicki. Na Sępolnie nie miałyby sensu.
Wątpliwa jest także możliwość przekształcenia części przedogródków na miejsca parkingowe. Obecnie kompetencje decyzyjne leżą w pełni po stronie konserwatora wojewódzkiego, choć trudno sobie wyobrazić, by na takie przekształcenie konserwator wyraził zgodę. Na Sępolno pielgrzymują adepci urbanistyki i architektury nie tylko z Polski, ale i zza granicy. Zniszczenie jednego z cenniejszych w mieście układów urbanistycznych, nawet jeśli takie byłyby oczekiwania mieszkańców, jest dla konserwatorów zupełnie niedopuszczalne.
Galeria zdjęć
Tym bardziej, że na świecie coraz wyraźniej zaznacza się trend powstawania osiedli, na których najważniejszy jest dostęp do komunikacji miejskiej, zieleni, usług, natomiast właściciele samochodów parkują nie pod domem, ale na oddalonych o kilkaset metrów parkingach. Podobną opinię można usłyszeć także w Biurze Zrównoważonej Mobilności.
– W rozmowach często pojawia się argument, że przy projektowaniu Sępolna nie uwzględniono potrzeby korzystania z samochodu, co oczywiście wynika z uwarunkowań historycznych – zauważa Tomasz Stefanicki.
– Dlatego rozmawiając o Sępolnie warto brać pod uwagę nie tylko rozwiązania polegające na przystosowaniu tego osiedla do większej liczby samochodów, ale także odwołujące się do jego pierwotnych założeń – wygodnego życia w mieście bez samochodu. Osiedla oparte o te zasady zyskują na popularności w wielu krajach, ale w Polsce Sępolno mogłoby być znowu projektem pionierskim – dodaje.
Ruch jednokierunkowy ze strefą zamieszkania – jak wnioskować o takie zmiany?
Wróćmy jednak do rozwiązania wypracowanego w konsultacjach z 2015 r. Jak trzeźwo zauważyła w internetowej dyskusji Olga Dokowicz z Rady Osiedla Biskupin-Sępolno-Dąbie-Bartoszowice, dobrze by było, gdyby zmiany w organizacji ruchu opierały się na szerszej analizie. Niekoniecznie dotyczyły pojedynczych ulic, ale brały pod uwagę wpływ takich zmian na ruch na ulicach sąsiednich.
W Wydziale Inżynierii Miejskiej podpowiadają, by zgłaszać potrzebę opracowania takich projektów w Funduszu Osiedlowym. Jest to pula środków, o których przeznaczeniu raz na dwa lata decyduje rada osiedla.
Dysponując już wstępnym projektem, należałoby porozumieć się w ramach osiedla, co do kierunków ruchu. Następnie uchwałę w sprawie wybranego wariantu powinna podjąć rada osiedla. Tylko wniosek w tej formie może zostać skierowany do realizacji.
W przypadku potrzeby opracowania dokumentacji dla ruchu jednokierunkowego na pojedynczej osiedlowej uliczce, sięganie po Fundusz Osiedlowy nie będzie raczej konieczne. Drobne projekty WIM może opracować własnymi siłami i nie ma potrzeby zlecania ich na zewnątrz.
Jak wyznaczyć prawidłowy kierunek ruchu?
– Generalnie ruch jednokierunkowy ulic równoległych w miarę możliwości powinien, choć nie musi, być naprzemienny – mówi Tomasz Stefanicki – Takie rozwiązanie sprawia, że wszyscy muszą nadkładać tyle samo drogi z tym, że jedni na wjeździe, inni na wyjeździe spod domu. Często ludzie chcą jednak wyjeżdżać w stronę ulicy, do której mają bliżej. To rodzi rozbieżności zdań i protesty nawet wśród mieszkańców jednej ulicy. I w tym właśnie największa trudność.