Pani Magda ma 32 lata. Jest osobą bardzo schorowaną, i to już od urodzenia
Ma metr wzrostu, osteoporozę, łamliwość kości – jej świat to ciągłe wizyty u lekarzy, operacje (właśnie szykuje się do kolejnej).
Samodzielnie przejdzie kilka kroków, nie może się schylać. Ruch sprawia jej trudność. Hulajnogę, którą jej skradziono, traktowała jak wózek inwalidzki – to nią poruszała się po okolicy.
– O piątej nad ranem jeszcze była przed mieszkaniem, gdzie ją zostawiłam. Stała przed wejściem do mieszkania przy ul. Daktylowej 1, przy windzie. O godz. 10 już jej nie było… – płacze wrocławianka.
Hulajnoga nie była przypięta (nie ma do czego na klatce schodowej), a do małego mieszkania nie mogła jej wnieść – bo właśnie trwa u niej remont.

Złodzieje skorzystali z okazji i mnie okradli – żali się pani Magda
Utrzymuje się tylko z renty inwalidzkiej (pierwszego stopnia). To 1300 złotych. Mąż nie pracuje – opiekuje się żoną, zarabia jedynie na pracach dorywczych (zbiera i sprzedaje złom). Pani Magda znana jest mieszkańcom Stabłowic i okolic – koloruje obrazki, które sprzedaje przed jednym ze sklepów. W ten sposób zarabiała – po kilka złotych – na jedzenie.
– Teraz żona nie może malować, bo szykuje się do operacji ręki. A nowej hulajnogi, a tym bardziej elektrycznego wózka, nie możemy kupić – po opłaceniu rachunków mi i żonie zostają na życie grosze – opowiada Zbigniew Ślipeńczuk, mąż pani Magdy.

– Jestem pod ścianą. Nie mogę poruszać się bez mojej hulajnogi. Jestem uwięziona w domu. Dlatego proszę złodziei, żeby ruszyło ich sumienie i oddali mi to, co ukradli – mówi pani Magda.
Kradzież została zgłoszona na policję.