Perfumiarz.com – sklep ze wszystkim, co pachnie
Przy wejściu do mieszkania Karola Jaśkowiaka na Klecinie nie uderza feeria zapachów, jakiej można się spodziewać po perfumiarzu. Pachnie dopiero w jednym z pokoi, który jest jednocześnie pracownią, laboratorium i zapleczem sklepu internetowego. Stąd w świat wysyłane są paczki dla klientów, którzy amatorsko zajmują się tworzeniem perfum.
– Sprzedaję surowce perfumiarskie, tzw. raw materials, czyli wszystko, co pachnie – wyjaśnia Karol Jaśkowiak. – Mogą być chemiczne, syntetyczne, albo naturalnego pochodzenia, a więc różnego rodzaju olejki eteryczne, absoluty, żywice z drzew.
Okazuje się, że tych, którzy chcą stworzyć pachnidło na własny użytek jest naprawdę wielu. – Zadziwiająco wielu – precyzuje Karol Jaśkowiak i dodaje, że kiedy otwierał sklep internetowy perfumiarz.com był przekonany, że to będzie tylko dodatkowym zajęciem, a szybko okazał się głównym źródłem utrzymania i biznes świetnie się rozwija.

Brexit pomaga w biznesie, lockdown czasem też
Składniki do robienia zapachów kupują zarówno Polacy, jak i mieszkańcy Unii Europejskiej, głównie Niemcy i Włosi, sporo jest też Francuzów czy Szwedów. Wielu z nich wcześniej korzystało z największego w Europie sklepu internetowego w Wielkiej Brytanii, ale po Brexicie przestał realizować zamówienia do części krajów europejskich. – Wtedy pojawiłem się ja i klienci z tego sklepu przeszli do mnie, miałem duże szczęście – nie kryje wrocławski perfumiarz.
Brexit przyciągnął klientów, a w pandemii sprzedaż jeszcze wzrosła, choć sklep działał dopiero kilka miesięcy. – Ludzie mieli dużo czasu, więcej pieniędzy i, paradoksalnie, okres lockdownów mi pomógł. Teraz na horyzoncie jest recesja, ale miejmy nadzieję, że hobby perfumiarskie przetrwa – mówi Karol Jaśkowiak.
Jedyny taki sklep w Polsce, działa od 2019 roku
Obecnie perfumiarz.com jest jedynym tego typu sklepem w Polsce. W Europie i na świecie jest ich zaledwie kilka. Kiedy Karol Jaśkowiak zaczynał przygodę z perfumiarstwem musiał zamawiać wszystkie składniki za granicą, dlatego podkreśla, że sklep powstał z palącej potrzeby i zapewnił mu utrzymanie w kluczowym życiowym momencie.
Kiedy wybuchła pandemia Jaśkowiak, przez lata fizjoterapeuta i instruktor jogi, przestał pracować, przestawił się na sprzedaż w sklepie internetowym, który otworzył latem 2019 roku. – To było błogosławieństwo, los zdecydował – przyznaje.

W sklepie wszystko robił od podstaw. Sam zaprojektował i wykonał stronę internetową (zajęło mu to 8 miesięcy), sam zdobywał pierwszych klientów na zlocie miłośników perfum w Gdańsku. Zabrał ze sobą 60 buteleczek, rozmawiał z hobbystami i kilka dni po zlocie pojawiły się pierwsze zamówienia, a potem wszystko poszło już lawinowo.
Wrocławski perfumiarz nie musiał nawet kupować reklam, pozycjonować się w sieci. – Całość oparta była i wciąż jest na marketingu szeptanym – przyznaje. Ale też sukces pozostaje efektem wielu lat zainteresowań i ciekawych dyskusji na forach tematycznych.
Perfumiarz samouk w akcji, ważny jest czas i cierpliwość
Karola Jaśkowiaka od lat fascynowały perfumy, kupował flakony i próbki, czytał blogi i wchodził na fora z recenzjami. – Potem przyszedł moment zmęczenia konsumowaniem cudzych perfum i myśl, że ktoś je przecież robi i jesteśmy w stanie sami je wykonać – opowiada.
Osiem lat temu kupił pierwszy zestaw substancji i zaczął je ze sobą mieszać. Po wielu próbach roztwór zaczął przypominać perfumy, więc dokupił kolejne składniki i zrobił zapach, który zajął II miejsce w internetowym konkursie.
Sukces zawdzięcza sobie. – Perfumiarstwo to bardzo intuicyjna dziedzina i wprawdzie we Francji są szkoły, niedostępne dla przeciętnych użytkowników, w których kształci się zawodowców w tej dziedzinie, ale moim zdaniem można zostać wspaniałym twórcą zapachów będąc samoukiem. Potrzebna jest pasja, poświęcenie ogromnej ilości czasu, cierpliwość. Talent to zaledwie 5 procent – nie ma wątpliwości.
I uważa, że stworzone przez amatorów perfumy bywają często bardziej artystyczne, bezkompromisowe i nieoczywiste od tych, którymi pachnie na co dzień ulica.
Czy każdy może być dobrym nosem i tworzyć perfumy?
– Nie każdy ma wyczucie – uprzedza Karol Jaśkowiak. – Ale wiele rzeczy można wyćwiczyć – uspokaja i dodaje, że słowo „ćwiczyć” jest tu najważniejsze, bo oprócz posiadania dobrego węchu, zapachy trzeba codziennie poznawać, tworzyć w głowie ich mapę, robić notatki.

– Cały czas ten nos musi pracować – podkreśla. Węch ćwiczyć można nie tylko wąchając zawartość buteleczek w perfumiarskim laboratorium, ale też gotując (a wrocławski perfumiarz to uwielbia), spacerując, natleniając się powietrzem z parku. Inaczej pachnie w sierpniu, inaczej w październiku. – Perfumiarz stara się odtworzyć za pomocą wybranych metod impresje zapachowe.
Nadworny perfumiarz Tkliwych Nihilistów
Przełomowym momentem dla Karola Jaśkowiaka jako perfumiarza było nawiązanie współpracy z Tkliwymi Nihilistami. To fanpage Kamila Zająca, na którym od dekady umieszcza nostalgiczne, czarno-białe zdjęcia w klimacie retro, które z zachwytem ogląda ćwierć miliona obserwujących.
W pewnym momencie twórca Tkliwych Nihilistów zamarzył o perfumach sygnowanych swoją marką. Po rozmowach z Karolem Jaśkowiakiem ruszyły prace nad dwoma zapachami. Pierwsza partia 100 flakonów sprzedała się w dwa tygodnie, kolejna – po 200 flakonów każdego z zapachów – też od razu znalazła nabywców.
Obecnie u Tkliwych Nihilistów możemy kupić 5 zapachów, których twórcą jest wrocławianin. – Chyba stałem się nadwornym perfumiarzem Tkliwych Nihilistów – uśmiecha się perfumiarz.

Tajny składnik wrocławskiego perfumiarza
Nie wszystkie składniki perfum można kupić. Albo inaczej. Nie wszystkie kupione będą powielały zapach, który znamy z natury. Karol Jaśkowiak olejek z pąków topoli sprowadzał z Kanady, ale okazało się, że pachnie zupełnie inaczej niż ten pozyskany z polskiej topoli. Tinkturę z pąków topoli robi więc sam.
W marcu zbiera pąki, to tylko dwa tygodnie, aby zdążyć je pozyskać, potem przez kilka miesięcy, nawet do pół roku leżą w spirytusowej zalewie i za sprawą tej pierwotnej metody (czyli tinkturowania) pąki oddają to, co jest w nich najcenniejsze – tłustą, klejącą ciecz o lekko zwierzęcej woni, której wrocławski perfumiarz używa w tworzonych przez siebie zapachach.
To jego tajny składnik, bo nikt więcej go nie produkuje.
Chcesz mieć własne perfumy? Poczekaj rok
Zapach tylko dla jednego klienta? – To nie jest niewykonalne – zapewnia Karol Jaśkowiak, choć od razu uprzedza, że koszt całości to ok. 30 tys. zł i na efekt trzeba będzie poczekać rok albo półtora roku. – Zapach powstaje miesiącami, bo składniki muszą się macerować i wraca się do nich po czasie – wyjaśnia perfumiarz i pokazuje zeszyt, w którym zapisuje daty, składniki, mieszanie wariantów.
Wprawdzie w Warszawie i Krakowie możemy przyjść do Mo61 Perfume Lab i w godzinę stworzyć samemu zapach pod okiem ekspertów, ale wrocławianin zwraca uwagę, że to raczej rodzaj zabawy. – Pośpiech i perfumiarstwo się wykluczają – dodaje.
Czym pachnie Wrocław? Niekoniecznie kawą
Pisarze potrafią oddać słowami zapachy danego miasta, wspominają o kawie, świeżo zrobionym praniu, orientalnych przyprawach. Karol Jaśkowiak uśmiecha się, bo jest przekonany, że u literatów działa raczej wyobraźnia.
– Obecnie wielkie metropolie pachną nieciekawie, raczej spalinami i kwaśnym smogiem, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, może w miastach orientalnych jest trochę lepiej ze względu na sprzedawane na ulicy jedzenie – zastanawia się perfumiarz.
Aby oszczędzić sobie przykrych zapachów z ulicy warto więc, jak zaleca Karol Jaśkowiak, jesienią i zimą ogrzać się zapachem aplikując go na szale i szaliki. Utrzyma się znacznie dłużej niż na skórze (tu skrapiamy się za uszami, w nadgarstkach, na szyi, ewentualnie w okolicy serca).
– Byle nie przesadzić, znać moc swoich perfum i mieć szacunek dla innych, którzy mogą za nimi nie przepadać – radzi wrocławski perfumiarz.