Marco Paixao zrobił furorę swoimi występami w ekstraklasie i europejskich pucharach. W przyszłym tygodniu oficjalną ofertę ma złożyć zawodnikowi zespół z Primera Division Celta Vigo.
Chociaż Paixao od czterech spotkań nie może trafić do siatki rywali, jego wcześniejsze występy, a przede wszystkim skuteczność, nie przeszły niezauważone. W Polsce chodzą słuchy, że pragnie go pozyskać warszawska Legia. Oferuje ona ponoć 700-800 tysięcy euro.
Wydaje się jednak, że włodarze Śląska nie pozbędą się tak cennego zawodnika, bowiem wówczas zostaliby praktycznie bez napastnika. Poza tym Marco ma z wrocławskim klubem umowę do 31 czerwca 2015 roku. Nie zapisano w niej sumy ewentualnego odstępnego co oznacza, że włodarze Śląska mogą żądać za niego dowolnej kwoty. A na to już stać naprawdę możnych, choćby takich, jak zjmująca 14 miejsce w Primera Division Celta Vigo.
- W przyszłym tygodniu oficjalną ofertę w sprawie kupna Marco ma złożyć Celta Vigo - zapowiada agent zawodnika Richardo Alonso. - Marco chce grać w europejskich pucharach - dodaje Alonso.
Sam piłkarz jednak podkreśla, że bardzo podoba mu się we Wrocławiu i nie chce się rozstawać ze Śląskiem za wszelką cenę.
- Mam jeszcze ważny kontrakt i nigdzie się z Wrocławia nie wybieram. Jestem bardzo szczęśliwy grając w Śląsku i na pewno chciałbym tu pozostać na dłużej. Jedynie może aktualna temperatura odstrasza, bowiem w spotkaniu z Widzewem było naprawdę bardzo zimno - przekonuje Paixao.Wydaje się także, że sporo do pwoiedzenia będzie miała dziewczyna snajpera Śląska Melania. On sam natomiast już po świętach, które spędzi właśnie z nią i z rodziną, być może otrzyma już pierwszą nagrodę odkąd jest w Polsce. Został bowiem nominowany w plebiscycie organizowanym przez Polski Związek Piłkarzy na najlepszych napastników ekstraklasy.
- Każda tego typu nominacja jest dla mnie bardzo ważna i niezmiernie cieszy. Na pewno nie dostałbym takiego wyróżnienia, gdybym nie grał w tak dobrym klubie, wśród innych bardzo dobrych piłkarzy. Nie wiem, czy zdobędę najwięcej głosów, ale na pewno zmobilizuje mnie to do jeszcze cięższej pracy - mówi z szacunkiem dla kolegów z drużyny Portugalczyk.
Andrzej Lewandowski