Piłkarze Śląska Wrocław wygrali w piątek z drużyną KGHM Zagłębia Lubin 2:0 (1:0) w meczu 11. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Wrocławianie zajmują obecnie ósme miejsce w tabeli.
Śląsk Wrocław – KGHM Zagłębie Lubin 2:0 (1:0).
Bramki: 1:0 Marco Paixao (16-głową), 2:0 Dudu Paraiba (48-karny).
Żółta kartka: Śląsk Wrocław – Sebino Plaku, Przemysław Kaźmierczak, Dalibor Stevanovic. KGHM Zagłębie Lubin – Dorde Cotra, Michal Papadopulos.
Czerwona kartka za drugą żółtą: KGHM Zagłębie Lubin – Dorde Cotra (57).
Sędzia: Paweł Pskit (Łódź). Widzów: 15649.
Śląsk Wrocław – Rafał Gikiewicz – Tadeusz Socha (46. Dudu Paraiba), Adam Kokoszka, Mariusz Pawelec, Krzysztof Ostrowski – Sylwester Patejuk (75. Dalibor Stevanovic), Tomasz Hołota, Sebastian Mila, Przemysław Kaźmierczak, Sebino Plaku – Marco Paixao.
KGHM Zagłębie Lubin – Michał Gliwa – Paweł Widanow, Adam Banaś, Lubomir Guldan, Dorde Cotra - David Abwo (64. Paweł Oleksy), Boris Godal (16. Robert Jeż), Aleksander Kwiek (46. Michal Papadopulos), Łukasz Piątek, Miłosz Przybecki – Arkadiusz Piech.
Do piątkowego spotkania wrocławianie przystąpili bez kontuzjowanego Amira Spahica, a dość niespodziewania mecz na ławce rezerwowych rozpoczęli także Dudu Paraiba i Dalibor Stevanovic. Zagłębie przyjechało do Wrocławia bez pauzującego za kartki Bartosza Rymaniaka.
Początek meczu okazał się być wyrównanym, choć prowadzonym w dość wolnym tempie widowiskiem. Gra toczyła się głównie w środku pola, a oba zespoły koncentrowały się na obronie własnej bramki. W 15. minucie boisko na noszach opuścił Boris Godal, a wrocławianie wykorzystali moment gry w przewadze i objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej w polu karnym gości wyskoczył Marco Paixao i strzałem głową pokonał Michała Gliwę.
Po zdobyciu gola wrocławianie cofnęli się na własną połowę i szans na podwyższenie wyniku szukali w kontratakach. Piłkarze Zagłębia przejęli inicjatywę i kilkukrotnie zagrozili bramce strzeżonej przez Rafał Gikiewicza. Podopiecznym trenera Oresta Lenczyka brakowało jednak dokładności i piłka po ich strzałach lądowała najczęściej na trybunach.
Druga połowa rozpoczęła się znakomicie dla gospodarzy. W 48. minucie Dorde Cotra zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym, sędzia bez wahania podyktował „jedenastkę”, którą na bramkę zamienił wprowadzony po przerwie Dudu Paraiba.
Chwilę później goście otrzymali kolejny cios. W 58. minucie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką za uderzenie Sebino Plaku, ukarany został Cotra i lubinianie kończyli mecz w dziesiątkę. Nie zrezygnowali jednak z ataków i w 80. minucie Robert Jeż trafił w poprzeczkę.
W końcówce Śląsk kontrolował przebieg gry, ale wrocławianie nie forsowali tempa i ostatecznie wynik nie uległ już zmianie.
Po meczu powiedzieli:
Orest Lenczyk (trener KGHM Zagłębia Lubin): „Uważaliśmy, że mamy szansę wygrać to spotkanie, ale troszkę plany popsuła nam kontuzja Godala, a potem strata bramki. Po mobilizacji w szatni opanowaliśmy grę i mieliśmy swoje szanse, ale rzut karny położył nas na jedną łopatkę, a czerwona kartka spowodowała, że musieliśmy grać tak, żeby nie przegrać meczu wyżej. Niebiosa nam nie pomogły, bo po jednym ze strzałów piłka trafiła w poprzeczkę. Śląska ma za dobrych zawodników, by przy stanie 2:0 i z przewagą zawodnika ugrać coś więcej. Podziękowałem zawodnikom, bo widziałem zaangażowanie w grze”.
Stanislav Levy (trener Śląska Wrocław): „Bardzo się cieszę z tego, że wygraliśmy derby. Mecz poukładał się dla nas bardzo dobrze, bo szybko strzeliliśmy bramkę, a rywale musieli się później odkryć. Wiedzieliśmy, że Zagłębie będzie starało się grać kontrą i rzeczywiście mieli kilka niebezpiecznych sytuacji, ale zdobycie drugiej bramki rozstrzygnęło losy meczu. Cieszę się, że po trzech spotkaniach bez zwycięstwa punkty zostały we Wrocławiu. Dziękuję kibicom, którzy nas dzisiaj dopingowali przez 90 minut i byli naszym dwunastym zawodnikiem”.