W niedziele koszykarze Śląska Wrocław pokonali na wyjeździe Stabill Jezioro Tarnobrzeg 89:74. Co o pierwszym zwycięstwie w sezonie mówi skrzydłowy wrocławskiego klubu Michał Gabiński?
Szczepan Radzki: Wygraliście w Tarnobrzegu, ale już pojawiły się głosy, że to wygrana nad słabym przeciwnikiem.
Michał Gabiński; Nie będę tego oceniał, ale z tymi potencjalnie słabszymi też trzeba wygrać. Ja jestem przekonany, że w Tarnobrzegu przegra jeszcze nie jeden zespół. Siarka nie była w jakieś super dyspozycji, ale my musieliśmy narzucić swój styl gry, żeby odnieść zwycięstwo. Kiedy to się stało, nasza przewaga sukcesywnie rosła. Gdybyśmy jednak pozwolili grać Siarce z kontry, losy spotkania mogły się potoczyć inaczej, a wynik byłby sprawą otwartą.
Siarka była łatwym czy trudnym przeciwnikiem?
- Ciężko mi to oceniać, jestem jednak przekonany, że jest to zespół nieobliczalny i jeśli złapie swój rytm gry może być groźny nawet dla tych najlepszych.
Dlaczego?
- To proste - bo w ich szeregach znajdują się gracze, którzy nie boją się gry jeden na jeden i podejmowania odważnych decyzji na parkiecie.
Czy po tych dwóch meczach możemy wyciągać jakieś daleko idące wnioski jeśli chodzi o waszą grę?
- Myślę, że ten zespół dopiero się tworzy. Niedawno przecież dołączyło do nas dwóch nowych zawodników (Daniel Gibson i Nicola Malesević – przyp. red.) i dopiero teraz przetrenują cały okres przed meczem. Na pewno jednak z nimi w składzie nasza siła jest większa. W tym momencie nie ma jednak co wyciągać daleko idących wniosków.
Jak nowi koledzy wkomponowali się w zespół?
- Bardzo dobrze. To bardzo sympatyczni i fajni ludzie oraz dobrzy zawodnicy, a to najważniejsze.
A możecie być zadowoleni ze swojej postawy jeśli chodzi o dwa pierwsze spotkania?
- Nie. Ja uważam, że mecz z Anwilem zagraliśmy na około 50 procent naszych możliwości. Wzięło się to z tego, że mieliśmy nieco tremę przed tym spotkaniem. Rok wcześniej Śląsk też jednak przegrał na inaugurację, a następnie zagraliśmy świetny sezon zakończony sukcesem i mam nadzieję, że historia się powtórzy.
A co powiedział trener po meczu? Tym razem wygranym.
- Miał do nas duże pretensje za to, że nie utrzymaliśmy rytmu gry i koncentracji do końca meczu. I miał tutaj rację. Powiedział nam też, że pokazaliśmy dużo dobrej koszykówki, ale jeśli chcemy być zespołem, który będzie aspirował do znalezienia się w czołówce i wygrywał z tymi najlepszymi zespołami, to musimy grać przez 40 minut, a nie 39.
SR