Koszykarze Śląska Wrocław pokonali w piątek we własnej hali lidera tabeli ekstraklasy, drużynę Energi Czarnych Słupsk. Do ostatnich chwil pojedynku nie było jednak wiadomo, która z drużyn odniesie zwycięstwo.
Na niespełna dziewięć sekund przed końcem meczu Śląsk miał piłkę w rękach, ale wygrywał zaledwie jednym punktem (66:65). Faulowany Robert Skibniewski trafił jeden rzut wolny i na dwie sekundy do końca spotkania licznie zgromadzona w Hali Orbita publiczność zamarła.
Piłka trafiła do Ridericka Trice’a, ale Amerykanin nie trafił rzutu z połowy boiska i Czarni ponieśli pierwszą porażkę w tym sezonie Tauron Basket Ligi.
- To dla nas wielkie zwycięstwo i naprawdę trudny mecz. Dziękuję naszym fanom, bo oni nie byli szóstym graczem, oni byli z nami na parkiecie. Przy takiej energii dajemy z siebie 200 procent. Popełnialiśmy dużo błędów, ale graliśmy dla tego zespołu, dla tych fanów – trener Śląska Milivoje Lazić.
W czwartej kwarcie niewiarygodną skutecznością popisywał się Jordan Hulls. Rezerwowy rozgrywający Czarnych praktycznie w pojedynkę zniwelował kilkopunktową przewagę Śląska. Gdy po kolejnym celnym rzucie Amerykanina goście wyszli na dwupunktową przewagę, Paweł Kikokowski trafił jeden z najrzadszych rzutów w koszykówce. Rzucając z dystansu nie tylko umieścił piłkę w koszu, ale był też faulowany przez Michała Jankowskiego i dodał jeszcze jeden punkt z linii rzutów wolnych.
- To był duży i poważny błąd. Było ich w końcówce nieco więcej, ale nie tylko to było powodem naszej przegranej. Nie weszliśmy w ten mecz tak, jak powinniśmy. Dopiero w drugiej kwarcie poczuliśmy pewność, ale popełniliśmy za dużo strat – mówił po meczu trener Czarnych, Andrej Urlep.
Doskonale znany we Wrocławiu szkoleniowiec nawiązywał do fatalnej gry swojego zespołu w ataku. Koszykarze Energi trafili w pierwszej kwarcie tylko 2 z 13 rzutów z gry, a w drugiej popełnili aż 6 strat. Te błędy skrupulatnie wykorzystywał Śląsk i do przerwy prowadził pięcioma punktami.
Wygraną nad Czarnymi wrocławianie zrehabilitowali się za ubiegło tygodniową porażkę, kiedy to nie byli w stanie sprostać Kotwicy Kołobrzeg. Tym razem rewelacyjnie spisał się Danny Gibson, który rzucił 17 punktów, miał 5 zbiórek i 6 asyst. To on przez większość spotkania prowadził grę drużyny Śląska.
- Danny dostał dużo minut na parkiecie. Rozmawialiśmy po treningach i przyznał, że grał z Roderickiem Tricem i wiedział co on potrafi. Powiedział mi, że jest od niego lepszy i udowodnił to na parkiecie – komplementował swojego zawodnika Milivoje Lazić, trener Śląska.
W składzie Śląska znalazł się nowy nabytek zespołu Kyrylo Fesenko. Ukrainiec nie pojawił się jednak na parkiecie. Kolejny mecz wrocławianie rozegrają 15 listopada w Radomiu, a ich przeciwnikiem będzie miejscowa Rosa.
Śląsk Wrocław – Energa Czarni Słupsk 67:65 (16:9, 22:24, 14:12, 15:20).
Śląsk: Johnson 5, Skibniewski 10, Sulima 3, Hyży 2, Gibson 17, Malesević 7, Parzeński 3, Gabiński 5, Thompson 5, Kikowski 10, Mroczek-Truskowski 0.
Czarni: Śnieg 5, Nowakowski 10, Trice 7 (1), Dutkiewicz 8, Hulls 9, Borowski 3 (1), Jankowski 8, Jarmakowicz 0, Mokros 0, Stutz 2, Wright 13.
SR