Śląsk Wrocław wykorzystał ostatnie miejsce w składzie dla obcokrajowca i zatrudnił Frankiego Ferrariego z USA. Amerykanin wzmacnia pozycję rozgrywającego, z którą od początku sezonu są problemy spowodowane kontuzjami Evansa, Wiśniewskiego i Kolendy.
— Frankie wiele razy w swojej karierze pokazał swoją wartość, i to w silnych ligach, jak choćby hiszpańska ACB. Gran Canaria, Unicaja Malaga, Manresa to kluby, które mają markę i gwarantują wysoki poziom — stwierdził Oliver Vidin, cytowany przez stronę klubową. — Bardzo ważne będzie to, jak zaakceptuje go drużyna i jak on sam oswoi się z sytuacją w jakiej się znajduje, ale wierzę, ze z jego doświadczeniem nie będzie z tym problemu — dodał trener.
Ferrari to dobry znajomy z szatni Adama Waczyńskiego, który wie, że nazwisko zobowiązuje – Frankie jest ponoć szybki i dynamiczny.
Ferrari ma 185 cm i 27 lat. Trzy razy był w lidze letniej NBA, występował na zapleczu najlepszej ligi świata, długo grał w Hiszpanii, a ostatnio reprezentował barwy klubu Baxi Manresa.
W poprzednim sezonie rozegrał w lidze hiszpańskiej 22 mecze, notując średnio 7,2 punktu; 1,7 zbiórki i 3,9 asysty. Występował również w rozgrywkach koszykarskiej Ligi Mistrzów, gdzie jego Manresa dotarła do ćwierćfinału.
