Piłkarze ręczni Śląska Wrocław idą wytyczoną przez ich włodarzy drogą ku superlidze. W sobotę wrocławianie zdeklasowali u siebie akademików z Lublina 38:19. Po przerwie bramkarze Śląska pozwolili gościom zdobyć zaledwie 4 gole.
Goście rozpoczęli nie najgorzej, na bramki Śląska szybko odpowiadając własnymi golami. Jednak sił na taką grę starczyło im jedynie do 17 minuty, kiedy na tablicy widniał remis 12:12.
Później jednak gospodarze zacieśnili szyki obronne i po szybkich kontratakach zdobyli cztery bramki z rzędu. W końcówce tej części gry popis świetnych interwencji dali Kacper Gajewski z AZS i Julien Phillipe ze Śląska, którzy nie pozwolili rywalom zdobyć gola przez niemal 5 minut.
Do przerwy goście przegrywali różnicą zaledwie 5 goli, ale w pierwszym kwadransie drugiej połowy wrocławianie znów popisywali się grą w defensywie. Dość powiedzieć, że większość rzutów przyjezdnych odbijała się od uniesionych rąk wrocławian, bądź w ogóle nie dolatywała do bramki. Pierwsze 14 minut drugiej połowy Śląsk wygrał 10:0!
Wtedy już było w zasadzie po meczu. Trener Śląska Aleksander Malinowski dał pograć rezerwowym, a mimo to Śląsk wciąż powiększał przewagę. Gole strzelali wszyscy poza bramkarzami zawodnicy gospodarzy, choć kilka akcji wrocławianie przeprowadzili w stylu "pod publiczkę".
Mimo tych wysokich zwycięstw w dwóch ostatnich meczach Śląsk nie zdobył przewagi nad Viretem. Drużyna z Zawiercia bowiem także jak dotąd nie straciła nawet punktu.
Śląsk Wrocław - AZS UMCS Lublin 38:19 (20:15).
Śląsk: Schodowski, Philippe - Krupa 1, Płonka 5, Gałat 5, Herudziński 1, Baran 5, Koprowski 5, Jarowicz 2, Miszka 2, Nowak 1, Wróblewski 1, Ścigaj 10.
AZS UMCS: Gajewski, Kiciak - Chilimoniuk 1, Afanasiew 2, Leftak 3, Brodziak 1, Dziemiach 1, Jabłoński 4, Gawdan 5, Buksiński 2, Frycz.