Na mistrzostwa świata w podnoszeniu ciężarów wielkimi krokami zbliża się rywalizacja w tych kategoriach, w których Polacy należą do faworytów do zdobycia medali. To powinno wreszcie przyciągnąć na trybuny wrocławskiej Hali Stulecia polskich kibiców.
Już w czwartek w kategorii do 77 kg wystąpi Krzysztof Zwarycz. Pod koniec września zawodnik Górnika Polkowice podczas rozgrywanych w Tallinie młodzieżowych mistrzostw Europy wystąpił o wagę wyżej (85 kg) i wręcz zdeklasował rywali. - Pobił rekordy życiowe we wszystkich bojach. Krzysztof jest w takiej formie, że może nawet tutaj zdobyć medal. Poprawia sporo swoje rekordy życiowe - przekonuje trener Śląska Mirosław Chlebosz.
A w piątek, ten na którego wszyscy najbardziej liczymy. Mistrz olimpijski z Londynu w kategorii do 85 kg Adrian Zieliński. Sztangista na początku przygotowań miał kłopoty z kontuzją, ale jest już zdrowy i zapowiada walkę o złoto tym bardziej, że ma być to jego pożegnalny start w tej kategorii.
- Jestem przygotowany na tyle dobrze, by ten medal zdobyć i będę o niego walczył. Nie mogę przecież powiedzieć, że jadę na tak ważne zawody tylko zaliczać podejścia i odhaczyć sobie kolejny start w karierze. Tym bardziej, że to mój ostatni start w tej kategorii. Moje mięśnie stają się coraz cięższe, z każdym rokiem muszę pozbywać się coraz większej liczby nadprogramowych kilogramów. Nie ma sensu na siłę blokować rozwoju mojego organizmu. Nie będę musiał na szczęście wiele przytyć. Moja naturalna waga to około 91 kg, więc wystarczy dołożyć 3-4 kg – mówi Zieliński.
Kategoria, w której wystartuje Zieliński, z pewnością jest jedną z najsilniej obsadzonych w tych mistrzostwach. W szranki staną m. in.: Rosjanin Apti Auchadow, Bułgar Iwan Markow i rekordzista świata Białorusin Adriej Rybakou. - Walka o miejsca na podium powinna rozstrzygnąć się w tym czteroosobowym gronie, choć oczywiście może do nas dołączyć ktoś wcześniej mniej znany - uważa Zieliński.
W sobotę można będzie wziąć nieco oddechu, ale nie będzie on głęboki, bowiem o jak najwyższe lokaty w kategorii do 94 kg powalczą: Arsen Kasabijew i młodszy brat Adriana Tomasz Zieliński. No i w grupie B kategorii +75 kg zawodniczka Śląska, aktualna mistrzyni Europy Sabina Bagińska.
No a w niedzielę przyjdzie chyba pora na najbardziej utytułowanego jeśli chodzi o mistrzostwa świata, zawodnika polskiej reprezentacji Marcina Dołęgę. Marcin ma dotychczas w dorobku trzy złote krążki ze światowych championatów. Szykował się na czwarte złoto, lecz te plany może mu skomplikować kontuzja naderwania mięśni brzucha, jaką odniósł w ostatniej fazie przygotowań do wrocławskich mistrzostw.
- Doktor staje na uszach, by mi pomóc. Podano mi ponownie czynnik zrostu, by pobudzić tkankę do pracy. Do pełnego wyleczenia wciąż jednak daleko. Kuracja powinna trwać 10 dni i to w sytuacji, gdy mięśnie dostaną święty spokój. A ja je ciągle drażnię, bo muszę trenować. Boli nawet jak nic nie robię, a co dopiero podczas zajęć. Ale zagryzam zęby i walczę. Nie zamierzam odpuścić. Mistrzostwa świata w Polsce to coś wyjątkowego - mówi zawodnik.
W walce o medale wspierał go będzie drugi z Polaków Bartłomiej Bonk. To także wielki sztangista (brązowy medalista z Londynu w wadze do 105 kg) i znakomity człowiek. Opiekuje się jedną ze swoich córeczek bliźniaczek, która na skutek błędu lekarzy urodziła się z niedotlenieniem mózgu. Dochód z wrocławskich mistrzostw ma być przekazany na leczenie jego córeczki. Pomimo tej tragedii i zrozumiałej niemożności skupienia się tylko na treningach, zawodnik z Opola zapowiada walkę o medal.
Mistrzostwa zakończy pojedynek najcięższych w wadze powyżej 105 kg. Będzie co oglądać bowiem siłacze zmagać się będą ze sztangą o wadze przekraczającej 250 kg. Wśród nich dwaj Polacy: najmłodszy z trzech braci Dołęgów Daniel i Kornel Czekiel.
Andrzej Lewandowski