Z nadzieją na podtrzymanie dobrej dyspozycji z ostatniego meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała przystąpi do niedzielnego spotkania z Lechią Gdańska drużyna Śląska Wrocław. Jeśli wrocławianom uda się zwyciężyć, to mają szansę na awans do pierwszej ósemki T-Mobile Ekstraklasy.
W czwartek Śląsk wygrał z Podbeskidzie 4:0, a wszystkie bramki padły w drugiej części gry. Po meczu trener wrocławskiej drużyny Stanislav Levy przyznał, że w pierwszych 45 minutach nad całym zespołem ciążyła wielka presja po ostatnich, nieudanych występach. – Spadła ona dopiero po pierwszej bramce. Zwycięstwo cieszy, ale teraz jedziemy do Gdańska, a tam o korzystny wynik będzie jeszcze trudniej – dodał.
Rozmiary zwycięstwa nad Podbeskidziem mogą cieszyć, ale bardzo ważne jest też, że wrocławianom udało się zakończyć spotkanie bez straty bramki. Szkoleniowiec nie był jednak do końca zadowolony z postawy swoich obrońców. – Czeka nas jeszcze sporo pracy, bo były sytuacje, które nie powinny się nam przydarzyć – zaznaczył.
Z kolei zdaniem obrońcy Śląska Adama Kokoszki gra w defensywnie nie była we wcześniejszych meczach aż tak zła. - Jednak w końcowych fragmentach przeciwnicy strzelali nam gole i przez to nie zdobywaliśmy punktów. Może to spotkanie z Podbeskidziem było przełomowe i teraz szczęście będzie sprzyjało również nam. W meczu z Podbeskidziem zdobyliśmy komplet punktów i mam nadzieję, że również w Gdańsku uda nam się odnieść zwycięstwo – podkreślił.
W niedzielę w Gdańsku na pewno nie zagra kontuzjowany Sebastian Mila. Żaden z zawodników Śląska nie będzie musiał natomiast pauzować z powodu nadmiaru kartek. Uważać muszą jednak Dalibor Stevanovic i Krzysztof Ostrowski, którzy mają na swoim koncie po trzy żółte kartoniki i każde kolejne takie napomnienie będzie dla nich oznaczało przymusową absencję w kolejnym spotkaniu.
W zespole z Gdańska za kartki nie zagra Japończyk Daisuke Matusi, a po trzy żółte kartki mają na koncie Sebastian Madera i Piotr Grzelczak.
Niedzielne spotkanie posędziuje Tomasz Radkiewicz z Łodzi. 36 – letni arbiter w obecnym sezonie prowadził osiem spotkań – trzy mecze w lidze, dwa w Pucharze Polski oraz trzy spotkania na szczeblu pierwszej ligi. Pokazał 35 żółtych i dwie czerwone kartki.
Początek meczu zaplanowano na godz. 15.30.