Czuliśmy się „na medal”
Emocje po zdobyciu młodzieżowego mistrzostwa Europy już opadły?
Michał Rańda: – Powoli opadają, choć wciąż dociera do mnie, co udało nam się osiągnąć razem z Bartkiem Bartkowskim, Kubą Woźniakiem i Igorem Czekanowiczem. To mój pierwszy krążek w zawodach międzynarodowych i największy sukces w 4-letniej karierze! W 2022 r. zdobyłem jeszcze 5. miejsce na mistrzostwach świata juniorów. A poza tym osiągałem dobre wyniki na krajowym podwórku, jak mistrzostwo Polski na jedynce i czwórce podwójnej juniorów oraz halowe mistrzostwo na ergometrze wioślarskim. Jednak trudno to wszystko porównać ze złotem mistrzostw Europy.

Był Pan zaskoczony, że udało się zwyciężyć w finale?
– W trakcie wyścigu czuliśmy, że jesteśmy szybcy i będziemy się liczyć w walce o medal. Podbudowało nas dodatkowo to, że w przedbiegu wygraliśmy z niemiecką osadą, a Niemcy zazwyczaj stanowią trzon. Czuliśmy się „na medal”, a że wyszło złoto, to tym lepiej (śmiech). Bieg był bardzo równy, przez 2 km jechaliśmy w czubie ze Szwajcarami i Litwinami. W drugiej części przyśpieszyliśmy, udało się zbudować przewagę i utrzymać ją do końca. Na mecie odeszło całe zmęczenie, była tylko wielka radość.

Jakie są Pana najbliższe plany?
– Pod koniec października mamy regaty w Poznaniu – będzie to zamknięcie sezonu. Po drodze jeszcze regaty w Bydgoszczy (tzw. Wielka Wioślarska). Potem nadejdą już przygotowania do przyszłorocznego sezonu, w którym chcę też zacząć startować w zawodach seniorskich. Mam dopiero 19 lat i jeszcze trzy lata mogę rywalizować z młodzieżowcami. Ale pomału trzeba wchodzić na wyższy poziom. Poza tym ostatnio zdałem maturę. Teraz przede mną prawdopodobnie wyjazd do Stanów Zjednoczonych na studia sportowe. Czekam jeszcze na potwierdzenie wyników rekrutacji.