Zobaczcie na filmie przygotowanym przez ZOO, jak Paweł Borecki odpowiada na pytania o pingwiny, swoją pracę i ratowanie pingwinów w Afryce.
Pingwiny z Afryki
O pingwinach przylądkowych, zwanych także tońcami, pisaliśmy niedawno z okazji Dnia Wiedzy o Pingwinach w tekście pod tytułem „O pisklętach z nieprawego łoża, Titanicu, gumowym flamingu i świecidełkach”, więc przypomnijmy tylko w telegraficznym skrócie, że to jedyny gatunek pingwina, który żyje w Afryce. Niestety tońce są krytycznie zagrożone wyginięciem i mogą zniknąć z naszej planety w ciągu najbliższych 10 lat. Dlaczego? Ze względu na zmiany klimatyczne oraz przełowienie oceanów w strefach żerowania pingwinów - krótko mówiąc, wyjadamy im ryby.
Naukowcy, ogrody zoologiczne i wolontariusze z różnych stron świata starają się zapobiec tej katastrofie. Np. wrocławskie zoo prowadzi hodowlę zachowawczą tych ptaków, ale także bierze udział w pomaganiu tym, które żyją w naturze.

Wyjazd Pawła to część większego projektu
Wyjazd Pawła Boreckiego, doktoranta ze Szkoły Doktorskiej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, a jednocześnie inspektora ds. Hodowli w Wydziale Ssaków Drapieżnych naszego zoo (Sekcja Płetwonogie i Pingwiny) to część większego projektu, który ZOO Wrocław wraz z Fundacją DODO prowadzi wspólnie z Uniwersytetem Przyrodniczym we Wrocławiu.
Paweł jest właśnie w połowie pisania doktoratu na temat kriokonserwacji materiału genetycznego pingwinów, a jego promotorką jest prof. Agnieszka Partyka, ceniona specjalistka w dziedzinie rozrodu ptaków.
Miesiąc na zdobywanie wiedzy i nowych doświadczeń
Paweł Borecki wybrał się do Afryki już drugi raz. Dotarł do Kapsztadu, stolicy RPA, po długiej podróży z odwołanymi lotami.
Prosto z lotniska pojechał na spotkanie z Lianą Maree i Gerhard'em van der Horst, profesorami Departamentu Spermatologii Porównawczej na The University of the Western Cap.
- Zostałem bardzo serdecznie powitany, poznałem pozostałe osoby w zespole oraz przedstawiłem prezentację na temat naszego projektu - napisał w swoich mediach społecznościowych.
Na miejscu wspólnie tamtejszymi naukowcami będzie pracować nad ratowaniem tego gatunku, oczywiście nie tylko w murach uczelni, ale także na skalistych plażach, gdzie tońce mają swoje kolonie.
– Spędzę tam miesiąc po to, by zdobyć nowe doświadczenia. Będę współpracował m.in. z naukowcami Z University of the Western Cape, którzy zajmują się rozmnażaniem zwierząt różnych gatunków, nie tylko pingwinów, ale też m.in. jeżowców czy gąbek morskich. Spędzę także tydzień jako wolontariusz Fundacji Sanccob, która zajmuje się ratowaniem pingwinów przylądkowych i będę robił to, co będzie akurat potrzebne, np. zbierać porzucone jaja, opiekować się pisklętami, w razie potrzeby czyścić pingwinom pióra z ropy. Z kolei w Two Oceans Aquarium i BirdLife South Africa będę się uczył, jak jeszcze można pomagać tońcom i jak monitorować ptaki, które udało się przywrócić naturze.

Badania w terenie
Paweł zabrał ze sobą w podróż m.in. mini laboratorium i androskop, czyli mini mikroskop do określania w terenie podstawowych parametrów nasienia pingwinów, np. żywotności plemników.
Co trzeba zrobić, żeby mieć materiał do badań? Naukowcy mają na to swoje sposoby: pingwinom trzeba zrobić tzw. masaż brzuszny. Brzmi zabawnie? Być może, ale to niewiarygodnie ważne zadanie, bo bez zachowanego materiału genetycznego nie ma mowy o zachowaniu różnorodnego materiału genetycznego tońców dla przyszłych pokoleń.