Kawiarnie z kotami we Wrocławiu
Kocie kawiarnie są coraz bardziej popularne w Polsce i na świecie. Miłośnicy zwierząt chętnie je odwiedzają, bo można tu spędzić czas w doborowym towarzystwie puchatych mruczków. Wszystko zaczęło się podobno od Tajwanu, gdzie w 1998 roku powstała kawiarnia Cat Flower Garden. Szybko stała się lokalną atrakcją. Z czasem pomysł przyjął się także w innych krajach, w tym również w Polsce. Sprawdziliśmy, gdzie we Wrocławiu można wypić aromatyczne latte albo małą czarną w towarzystwie mruczków.
Kot Cafe, ul. Dubois 25
To pierwsza kocia kawiarnia we Wrocławiu - jak zapewnia właścicielka tej popularnej miejscówki na Nadodrzu. Kilka dni temu lokal obchodził swoje piąte urodziny. – Pomysł na kocią kawiarnię zrodził się wiele lat temu. Widziałam takie lokale w Wiedniu i Budapeszcie. Byłam zachwycona. Sama też przez całe życie miałam w domu koty, więc pomyślałam: dlaczego nie? – opowiada pani Agnieszka, właścicielka Kot Cafe.
Dziś w jej kawiarni króluje 7 kotów: 16-letnia Bambaryłka, Krówka, Tofik, Irys, Karmel, Borys oraz Rysia. Mają tu swoje drapaki, kufry, pudełka i mnóstwo zabawek. Od czasu do czasu dołącza do nich kot pani Agnieszki – Leon.
To miejsce przede wszystkim dla miłośników mruczków oraz zwierząt w ogóle. W menu znajdziecie kawy, kojarzące się z futrzakami: Czarny kot (latte z syropem czekoladowym i polewą), Rudy kot (latte z syropem karmelowym) i Puszek Okruszek – latte z bitą śmietaną i piankami marshmallows. Są też Kocie łakocie, czyli lody oraz ciasta.

Warto podkreślić, że Kot Cafe to królestwo kotów i to one są tu najważniejsze. - Aby koty czuły się komfortowo, do naszej kawiarni zapraszamy osoby powyżej 10. roku życia, natomiast młodsze dzieci mogą nas odwiedzić w każdą niedzielę – mówi pani Agnieszka.
Odwiedzający kawiarnię muszą przestrzegać regulaminu, który wisi na drzwiach kawiarni:
- Proszę pamiętaj, że tutaj najważniejsze są koty.
- Proszę nie przeszkadzaj mi, gdy śpię.
- Nie bierz mnie na ręce, nie znam Cię i mogę niechcąco cię podrapać.
- Nie karm mnie niczym, mam swoje smakołyki, a Twoje jedzenie może mi zaszkodzić.
- Odwieś swój płaszcz na wieszak, bo mogę omyłkowo potraktować go jak drapak.
- Wiem, że jestem gwiazdą, ale nie lubię błysku fleszy – nie używaj lampy błyskowej.
- Kiedy są z Tobą dzieci, zwracaj szczególną uwagę na to, co robią.
Właścicielka kawiarni zaznacza, że do kawiarni nie można przyprowadzać swoich zwierząt. – Nasze koty są zdrowe, przebadane, do tego po różnych przejściach, dlatego nie chcemy ich dodatkowo stresować obcymi zapachami – tłumaczy pani Agnieszka. – Są też rozpieszczone, jeśli mają akurat ochotę, śpią u gości na kolanach. Ale na przykład nasza najstarsza Bambaryłka (jej pani zmarła i wtedy kotka trafiła do Kot Cafe) ma swoje przyzwyczajenia i nie zawsze chce się bawić.

Kawa i kot, ul. Powstańców Śląskich 140/1a
Kawiarnia działa od sierpnia 2021 roku. Pomysł na jej otwarcie zrodził się z miłości do kotów i... wypieków.
- Sama mam kota Jordana i wspólnie z mamą stwierdziłyśmy, że nie chcemy zostawiać go samego w domu. Potem doszły kolejne koty – siostry Blanka i Frania oraz kocur Kleofas, który przyjechał do nas z Tarnowa, z kociej kawiarni, która została zamknięta – opowiada Gabriela Lurka, właścicielka kawiarni Kawa i kot przy Powstańców Śląskich.
W lokalu obowiązuje regulamin. - Kot jest na pierwszym miejscu. Jak śpi, to mu się nie przeszkadza – podkreśla właścicielka. – Nie mamy ograniczenia wiekowego, ale prosimy rodziców, żeby pilnowali swoje dzieci. Blanka i Frania lubią się miziać, same wskakują gościom na kolana - dodaje.
W menu kawiarni okazjonalnie pojawiają się kocie smakołyki, np. ciasteczka w kształcie kotów.
KOTON Kocia Kawiarnia, ul. Igielna 41
Kocia kawiarnia KOTON, która znajduje się niedaleko wrocławskiego Rynku, również działa we Wrocławiu od 2018 roku. Skąd pomysł? – Nasz szef był w takiej kociej kawiarni w Gdańsku i stwierdził, że to świetny pomysł – opowiada Eryk, menadżer kawiarni.
W Kotonie na co dzień można spotkać cztery koty, które trafiły tu dzięki współpracy z Fundacją Kotłownia, zajmującą się adopcją mruczków. Ta kawiarnia to bez wątpienia królestwo kocurów – Franciszka, Henryka, Kazimierza i Dyzia. Można się z nimi bawić, miziać, ale nie wolno podnosić i brać na ręce, bo tego nie lubią.


- Wiele osób pyta nas o to, czy mogą wpaść do kawiarni ze swoim zwierzakiem. Odpowiadamy, że nie, bo nie chcemy stresować naszych pupili. Koty mają silny instynkt terytorialny i niekoniecznie zaakceptują konkurencję – tłumaczy menadżer kawiarni.