Sprawa nie jest błaha, bowiem na trasie przyszłej alei żyją cenne okazy. Jeśli kiedyś pojedziemy nową ul. Kuklińskiego od strony Krzywoustego, to po lewej stronie będziemy widzieć centrum handlowe „Korona”. Tuż za torami kolejowymi po lewej stronie natkniemy się na zbiornik wodny. Jest to oaza głównie płaziego i gadziego życia. Jechać będziemy wiaduktem, który powstanie nad torami i właśnie obok tego zbiornika.
Wiadukt nad torami - był przedłużony, teraz jest poszerzany
W pierwszej wersji trasy - m.in. dzięki uwagom przyrodników - wiadukt został zaprojektowany bardzo długi, znacznie dłuższy niż wynikałoby to z konieczności przeprawienia się nad torami.
Koncepcja trasy jednak uległa zmianie. Ulica Kuklińskiego pierwotnie miała mieć charakter alei, która służyłaby do tranzytu międzyosiedlowego. Miała to być dwupasmowa droga, po jednym pasie w każdym kierunku.
 
                                            Jej zadaniem byłoby odciążenie Polanowic, Poświętnego i Sołtysowic, które borykają się z dużym ruchem pomiędzy osiedlami. To również plus dla Karłowic, na których teraz al. Kasprowicza obciążona jest częściowo ruchem tranzytowym na kierunku wschód-zachód.
Czteropasmowa istniejąca ulica Nowaka-Jeziorańskiego miała przechodzić w dwupasmową ulicę Kuklińskiego, która jest w trakcie projektowania. Ta wizja jednak uległa zmianie. Teraz cała obwodnica śródmiejska ma być czteropasmowa. W związku z tym również wiadukt nad torami ma być szerszy, aby pomieścić cztery pasy ruchu.
Zbiornik wodny i jego okolica na zdjęciu satelitarnym (mapa Google'a)
Przebieg całej alei Północnej projektowany jest jako dwujezdniowy – informują Wrocławskie Inwestycje. W pierwszej kolejności będzie wybudowana jedna jezdnia, a dla drugiej jezdni będzie zaprojektowana rezerwa, aby w późniejszym terminie móc bez przeszkód ją dobudować.
Szersza droga - nowe uzgodnienia
Dotychczasowe ustalenia odnoszące się do wiaduktu o szerokości 21-18 metrów stały się więc nieaktualne. Miasto musiało uzgodnić rozwiązania dla szerszej konstrukcji. W konsultacjach aktywnie udział bierze m.in. Towarzystwo Herpetologiczne Natrix. Broni ono cennych gatunków, ale nie sprzeciwia się budowie drogi.
Aleksandra Kolanek uważa, że trzeba rozmawiać, aby ustalić optymalny sposób projektowania i budowania drogi. – My nie jesteśmy inżynierami, a inżynierowie nie są herpetologami. Tylko wspólnie musimy ustalić, jak budować, aby nie blokować rozwoju miasta, ale też chronić to, co przyrodniczo zostało jeszcze w nim cennego – podkreśla prezeska Towarzystwa Herpetologicznego.
| Przykłady cennych gatunków zamieszkujących okolice przyszłej obwodnicy | 
| 
   | 
| 
   | 
| 
   | 
| 
   | 
Natrix, aby chronić to cenne przyrodniczo miejsce, złoży wniosek do Rady Miejskiej Wrocławia, by utworzyć tu użytek ekologiczny. Poprzedni wniosek został złożony w lipcu jako inicjatywa obywatelska, ale został wycofany przez autorów po to, aby najpierw rozwiązać kwestie problemowe.
Użytek ekologiczny to najwyższa ranga ochrony przyrody, jaką może nadać miasto. Obszar będący użytkiem ekologicznym podlega ochronie, choć nie w tak restrykcyjnej formie, jak parki narodowe czy rezerwaty przyrody. – Zależy nam, aby to miejsce było trwale chronione – podkreśla Aleksandra Kolanek.
Najpierw obwodnica - później użytek
Natrix reprezentuje tzw. stronę społeczną oraz naukową. A jak na te postulaty zapatruje się inwestor, czyli władze miasta?
Bartłomiej Świerczewski dodaje, że miasto nie ma nic przeciwko temu, aby na terenie zbiornika wodnego i w jego okolicy powstał użytek ekologiczny. Popiera ten pomysł, ale najpierw musi powstać droga, a użytek dopiero później.
– Odwrotna kolejność sprawiłaby, że trudno byłoby uzyskać zgody środowiskowe, ale tu jesteśmy zgodni ze stroną społeczną – wyjaśnia Bartłomiej Świerczewski. – To, nad czym musimy popracować i czego wspólnie przypilnować, to aby w trakcie realizacji inwestycji przyroda ucierpiała jak najmniej, a najlepiej wcale. A po zakończeniu inwestycji, możemy powołać użytek ekologiczny w tym miejscu.
Budowa będzie pod specjalnym nadzorem
Losem przyrodniczej enklawy przejmuje się również radny miejski Robert Suligowski, który w konsultacjach reprezentuje stronę społeczną.
Radny dodaje, że ochrona tego obszaru jest konieczna również ze względu na inwestycję deweloperską w pobliżu. Należy stworzyć strefę buforową wokół zbiornika, aby nie został on zniszczony zarówno podczas budowy, jak i później przez mieszkańców.
– Zbyt wiele cennych przyrodniczo terenów potraciliśmy. Mamy w mieście duży problem z wysychaniem zbiorników wodnych – podkreśla Robert Suligowski. - Czasy beztroskiego lania betonu i śmiania się z żabek skończyły się. Musimy chronić to, co jeszcze nam zostało – podsumowuje radny.
 
                           
                 
                 
                       
                       
                       
                      