Złote płyty – czego dowiedzą się o nas kosmici
„Złote płyty” to tylko pozornie historia o fascynacji kosmosem. W rzeczywistości, jak to w życiu, ważniejsze okazuje się to, co tu i teraz, a nie tysiące i miliony kilometrów od nas.
Dobitnie przekonuje się o tym Carl Sagan, autentyczna postać, znany amerykański kosmolog i popularyzator wiedzy o kosmosie, który na zlecenie NASA przewodniczy komisji mającej wyjątkowe zadanie. Napisać list do przedstawicieli pozaziemskiej cywilizacji i zaprezentować w nim osiągnięcia ziemian.
Materiały mają zostać zarejestrowane na specjalnych złotych płytach, które znajdą się na pokładzie dwóch bezzałogowych sond kosmicznych Voyager.
Problem w tym, czym się owym kosmitom pochwalić. Tu zadanie selekcji materiału ma wspomniana komisja, w której zasiadają specjaliści, wśród nich nie tylko sam Sagan, ale znawczyni/znawca tematu Frank (sensacyjna Emose Uhunmwangho).

I właśnie w tej, wydawałoby się, bardzo zdeterminowanej naukowo jednostce, Carl Sagan (Rafał Derkacz) poznaje miłość swojego życia, Ann (Helena Sujecka). Strzała amora dopada ich już podczas pierwszego spotkania.
Problem w tym, że tuż obok rozkochujących się w sobie siedzą Linda, żona Carla (Katarzyna Pietruska) i Tim, narzeczony Ann (Albert Pyśk). Obrady komisji stają więc w ogniu prywatnych rozgrywek.

A dodatkowo pod czujnym okiem agenta Dicka (Michał Zborowski), który ma pilnować, by informacje „z samej góry” szybko trafiły do kosmologów. To ważne, bo tajemniczy decydenci nie są przekonani, czy kosmici powinni obejrzeć np. zdjęcie wybuchu bomby atomowej i niecenzuralne dzieła sztuki.
Premiera w Capitolu – komedia fenomenalnie zagrana
„Złote płyty” w Capitolu to fenomenalna słodko-gorzka komedia. O miłości ponad wszystko, o wolności wyboru i manipulowaniu prawdą, o tym wreszcie, jak bardzo pragniemy, by inni postrzegali nas w określony (czyli wyłącznie dobry) sposób. To mocne przesłanie, zwłaszcza trafiające w dzisiejszych celebrytów, influencerów.
I tak sprawnie reżysersko poprowadzone, świetnie zagrane przez zespół (monologi kosmologiczno-szkolne wygłaszane przez Emose Uhunmwangho zasługują na Oscara!) i wyśpiewane (bo słuchamy hitów z lat 70.), choreograficznie rozplanowane, że nabiera się ochoty, by seans ze „Złotymi płytami” powtórzyć. Mam nadzieję, że znajdą się entuzjaści, którzy, tak jak na „Mayday” do Polskiego będą chodzić na „Złote płyty” do Capitolu. Warto!

Na osobny akapit zasługują interpretacje piosenek. Katarzyna Pietruska świetnie podchodzi do niełatwej „Hounds of Love” Kate Bush, Albert Pyśk zachwyca przejmującym wykonaniem „Hurt”, a Rafał Derkacz i Helena Sujecka dowcipnie flirtują w duecie z „Grease”. No i Emose, która śpiewa skomponowaną dla siebie piosenkę, która otwiera „Złote płyty”.