- Oczywiście, że warto. To nie konsultacje są stratą czasu. Stratą jest nie wzięcie w nich udziału. Bo tylko rozmowa, wzajemne poznanie swoich oczekiwań, skutkuje możliwością połączenia czasem nawet odmiennych potrzeb – mówi Krzysztof Ziental z Wydziału Partycypacji Społecznej.
Rozmowy o podwórkach do łatwych nie należą
Ktoś chciałby posadzenia drzew, ktoś inny piaskownicy, a ktoś inny parkingu. Kogoś do szału doprowadzają hałasy z boiska. Kto inny chciałby ławek w otoczeniu zieleni, a jeszcze kto inny polikwidowałby wszystkie ławki, żeby wieczorami nie było na nich picia alkoholu. Jednym zależy na uporządkowaniu śmietników, a innym żeby parkujące auta nie rozjeżdżały trawnika.
Warto to wszystko przegadać.

- Konsultacje można porównać do zdejmowania miary z osoby, dla której szyje się garnitur czy garsonkę. Można oczywiście zrobić ubiór bez przymiarki. I wtedy albo nie będzie on dobrze leżał, albo nie będzie wygodny. Sęk w tym, że to nie krawiec będzie nosił niedopasowany garnitur, ale jego klient. Trochę podobnie jest z urządzaniem miejskich przestrzeni. Zwłaszcza takich w bezpośrednim sąsiedztwie naszych domów, jak właśnie podwórka – mówi Krzysztof Ziental.
O podwórku na podwórku
Konsultacje na podwórkach odbywają się przede wszystkim w terenie.
- Taka bezpośrednia forma kontaktu jest najważniejsza. Mieszkanki i mieszkańcy mają możliwość porozmawiania w cztery oczy z projektantką, inwestorem, a także pomiędzy sobą. Te ostatnie rozmowy bywają zresztą najciekawsze, bo wychodzi przy ich okazji, że sąsiedzi mają różne perspektywy i różne potrzeby. Konsultacje uczą, że dokonując ostatecznego wyboru, trzeba uwzględnić różne interesy – mówi Tadeusz Mincer z Fundacji na Rzecz Studiów Europejskich.
Czasami potrzebny jest trzepak do… posiedzenia

Jak na podwórku przy Barlickiego, na wrocławskim Ołbinie. Trzepak przydałby się tutaj bardzo, ale nie taki do trzepania dywanów, tylko do posiedzenia, pozwisania, pogadania. Tak ustaliły dzieci.
– Podczas wspólnego planowania najmłodsi mieszkańcy wyrażali potrzebę zabawy na trzepaku. Pani architekt zaprojektowała więc drążki o dwóch różnych wysokościach, aby imitowały trzepak i pozwalały im w bezpieczny sposób się bawić – opowiada Anna Olbryt z Zarządu Zasobu Komunalnego we Wrocławiu.
Wszystko zaczęło się w maju tego roku. Na podwórkowe konsultacje zaproszeni zostali nie tylko dorośli mieszkańcy okolicy, ale także dzieci.
- Dzięki ich zaangażowaniu, wiemy co naprawdę jest im potrzebne na placu zabaw - dodaje Anna Olbryt.
Najważniejsze, to dotrzeć do mieszkańców
- W konsultacjach podwórkowych szczególnie ważne jest, by dotrzeć do możliwie wszystkich mieszkańców. Nie tylko tych, którzy są na bieżąco w lokalnych sprawach i śledzą media społecznościowe. Dlatego przed samymi konsultacjami umieszczamy plakaty przy każdej bramie, a dodatkowo na drzwiach wieszamy specjalne zawieszki. Oczywiście informujemy też lokalne organizacje, grupy sąsiedzkie i oczywiście Rady Osiedla – mówi Tadeusz Mincer.
Na podwórkach pojawia się zawsze specjalny konsultacyjny wózek. Przypinane są do niego plansze z wariantami projektu.

- Plansze są przygotowane w taki sposób, by nie zawierały zbyt wiele technicznych oznaczeń. Dzięki temu łatwiej zapoznać się z propozycjami. Kluczowe jest poznanie przyzwyczajeń i potrzeb mieszkańców. Podczas spotkania konsultacyjnego często bardzo dokładnie wyjaśniają oni, dlaczego dana ławka jest dla nich ważna, a jakie rozwiązanie na pewno się nie sprawdzi – dodaje Tadeusz Mincer.
Tak zmienił się po konsultacjach skwer Wrocławianek

Ciekawym przykładem dużej debaty o małej przestrzeni, jest także skwer Wrocławianek. Dawniej na zapleczu Muzeum Architektury przy ul. Bernardyńskiej znajdował się betonowy parking dla urzędników. Po konsultacjach z mieszkańcami przeprowadzonych w 2019 roku, miejsce to przeszło spektakularną przemianę. Powierzchnia betonu zmniejszyła się o 40 proc., posadzono prawie 7 tys. roślin (w tym 85 drzew).
Mieszkańcy okolicy wcale nie byli jednak jednomyślni. Jedni oczekiwali całkowitego zazielenienia placu, inni wskazywali na potrzebę pozostawienia otwartej przestrzeni do organizacji plenerowych wydarzeń, oświetlenia tego miejsca, postawienia ławek czy publicznej toalety.
- Na Skwerze Wrocławianek udało się zmienić przestrzeń w bardziej zieloną, ale z potrzebnymi elementami dla osób tam przebywających – mówi Krzysztof Ziental. - Bez tych rozmów powstałby oczywiście skwer, ale niekoniecznie dopasowany do potrzeb lokalnej społeczności – dodaje.