Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
We wrocławskim zoo mieszka ponad 10 tys. zwierząt 1157 gatunków, a każdy z tych gatunków ma inne potrzeby i upodobania jeśli chodzi o jedzenie. Ba! Inną dietę może mieć nawet każdy konkretny osobnik, bo co innego jada zwierzę w pełni sił i zdrowia, a co innego senior.
Opiekunowie biorą pod uwagę także indywidualne upodobania swoich podopiecznych, np. fakt, że świnie rzeczne ponad wszystko kochają jabłka albo to, że niedźwiedzica brunatna Myszka uwielbia ogórki i sałatę, a jej koleżanka, Przemisia, ich nie znosi.
Jedzenie za 4,6 mln zł rocznie. Zgadniesz, co kosztuje najwięcej?
– O skali przedsięwzięcia, jakim jest żywienie zwierząt w naszym zoo, wiele mówi kwota, którą wydajemy na jedzenie: w 2023 było to 4,6 mln zł – mówi Weronika Skupin, rzeczniczka prasowa wrocławskiego zoo – Kupujemy warzywa i owoce, mięso, ryby i owoce morza, żywe świerszcze i larwy, mrożone gryzonie, specjalne granulaty i karmy i różne inne smakołyki dla naszych zwierząt, np. orzechy laskowe.
Przykłady? Proszę bardzo. ZOO Wrocław zamawia rocznie m.in:
- 16 ton jabłek
- 10,6 tony szprotek
- 1,6 tony chrupek kukurydzianych dla słoni
- 40 ton sałaty masłowej, z czego 38 ton dostają manaty
- 28 tys. jaj
- 20 ton marchwi
- prawie 123 kg rodzynek (głównie dla lemurów i niedźwiedzi)
Najwięcej, bo ponad 300 tys. złotych rocznie, kosztuje… sałata. Zjadają ją – nawet 80 kg dziennie! – przede wszystkim manaty. Cała piątka (w tym młode) dostaje też liście kukurydzy, które dobrze wpływają na ich układ pokarmowy i rozmaite dodatki: kapustę pekińską, seler naciowy, paprykę, marchew, buraki, a dla urozmaicenia pistię, nazywaną też sałatą wodną.
Chityna w proszku, liście w granulkach
W zoo trudno o hurtową ilość mrówek, dlatego mrówniki i kolczatki karmi się specjalną odżywką w proszku, która zawiera m.in. chitynę, taką samą jak ta, z której są zbudowane pancerze owadów.
– Rozrabiamy odżywkę w wodzie, dodajemy do tego suchą psią karmę, płatki. owsiane, kukurydziane, suszonego gammarusa (to skorupiak) i blendujemy to wszystko na zupę krem. Mrównikom podajemy też mączniki – wyjaśnia Andrzej Miozga, kierownik Wydziału Małych Ssaków – Oprócz jabłek, gruszek, pomarańczy i mango specjalną karmę dostają też rudawki madagaskarskie, czyli duże nietoperze owocożerne. Ich odżywka ma formę białego proszku, który po zmieszaniu z wodą robi się zielony i nabiera konsystencji kisielu.
Specjalistyczne jedzenie sprowadza się także dla innych zwierząt, np. dla niektórych liściożernych. Np. żyrafy i okapi dostają granulat z liści akacji, który sprowadza się aż z Republiki Południowej Afryki, małpy gumę arabską w formie granulek, które zalewa się wodą, by powstała gumowata substancja, a ryby – plankton i kryl, które przywozi się do zoo w formie zamrożonych bloków lub w plastrach oraz specjalny proszek z glonów, z którego robi się żel i smaruje nim sztuczne korale.
Menu na poniedziałek, wtorek, środę...
Kierownik Wydziału Małych Ssaków Andrzej Miozga ma pod opieką mnóstwo najróżniejszych zwierząt: myszoskoczki, ryjówki etruskie, drobne gryzonie, jeże uszate, fenki, lemury, popielice, golce, mangusty karłowate, wiewiórki przylądowe, jeżozwierze, kuny, surykatki… Każdy z tych gatunków ma osobne, szczegółowo rozpisane menu, bywa że na każdy dzień nieco inne.
Np. surykatki w poniedziałki jadają surowe jajka (oczywiście nie tylko), a w inne dni serduszka drobiowe, mrożone myszy albo kurczaki.
Te jadłospisy są bardzo urozmaicone. Np. wari rude poza owocami dostają najróżniejsze warzywa, np. kalarepę, brokuły, cykorię, sałatę masłową i rzymską oraz gotowane jajko, a lemury katta poza jajkiem także granulat dla liściożernych, marchew, buraki, pietruszkę, jabłka, melony, gruszki, winogrona, melony, banany, pomarańcze, ogórki.
A co z kopytnymi? Większość z nich jada dwa głównie siano z różnymi dodatkami, ale np. renifery są na specjalnej diecie, która poprawiła stan ich sierści i powinna też wpłynąć na płodność.
– Jedzą trawę z bogatym w białko sianem z lucerny i granulowaną mieszankę z wszystkimi potrzebnymi witaminami i substancjami obniżającymi pH – mówi Agnieszka Urbańczyk, kierownik Wydziału Zwierząt Kopytnych w ZOO Wrocław.
Myszojeleń je za dwóch, a nie tyje
Słonie zjadają nawet kilkadziesiąt kilogramów siana dziennie. Jednak duży apetyt to nie tylko kwestia rozmiarów zwierzęcia.
Nie wszyscy wiedzą, że kanczyle nie do końca są roślinożerne: w naturze zjadają owady i pędraki, u nas dostają świerszcze i mączniki. Latem, gdy są na wybiegu, same wynajdują sobie takie smakołyki, np. dżdżownice.
Wielbicielami larw są także jeże.
Jak nakarmić żyrafę, a jak tygrysa?
Karmniki żyraf wiesza się wysoko, żeby mogły jeść tak jak w naturze, gdzie skubią liście drzew. Nosorożcowi umieszcza się jedzenie w różnych miejscach, żeby musiał go szukać i w ten sposób rozładowywał nadmiar energii. Podobnie robi się w przypadku niemal wszystkich zwierząt.
A jak się karmi tygrysy i inne duże koty?
– Przy drzwiach boksów są specjalne karmidła, które pozwalają to robić bezpiecznie – tłumaczy Paweł Sroka, kierownik Wydziału Ssaków Drapieżnych. – Czasem też rozkładamy im mięso na wybiegu albo nawet zawieszamy je gdzieś wyżej, żeby mogły na nie „zapolować”. Podgryzają też na wybiegu bambusy i dostają jajka, ale największą atrakcją jest dla nich wielki kawał mięsa z kością, którą można ogryźć do zera, a potem się nią bawić.
Sposób karmienia zależy od konkretnej sytuacji, np. wieku zwierzęcia. Np. młodszym niedźwiedziom rozrzuca się pokarm po całym wybiegu tak jak tygrysom, żeby musiały go poszukać i dzięki temu miały zajęcie.
Niedźwiedzice himalajskie Całka i Józia, seniorki, dostają jednak jedzenie w stałym miejscu, bo zanim doczłapałyby gdzie trzeba, wszystko wyjadłyby im wrony. A że nie mają już wszystkich zębów i nie radzą sobie z twardszymi pokarmami, dostają zupę-krem.
Jedzenie służy także do przemycania leków. Wspomniana już Przemisia dostaje swoje lekarstwa w…. majonezie, bo lepiej się wchłaniają w obecności tłuszczu, dużym kotom umieszcza się je w mięsie, a małpom w bananach.
Tort z wkładką rybną albo z owoców leśnych
Z okazji urodzin, świąt i nie tylko zwierzęta w zoo dostają torty. Oczywiście wyłącznie takie, które służą ich zdrowiu.
Specjalistką od tworzenia takich cudeniek dla fok pospolitych i kotików afrykańskich jest opiekunka płetwonogich Milena Korzeluch. Robi je z lodu, żelatyny, ryb, a czasem także z kalmarów.
– Pierwszy tort, głównie z galaretki barwionej planktonem, zrobiłam siedem lat temu dla naszej Zoli, a że na zapleczu mieliśmy urodzone właśnie kotiki, nieśliśmy go naokoło. Tak się spodobał zwiedzającym, że poszli za nami, utworzył się orszak, a dzieci śpiewały solenizantce „Sto lat” – śmieje się autorka lodowo-żelatynowych arcydzieł.
Teraz stosuje także bezpieczne barwniki spożywcze. Stworzyła m.in. pokemona Pikachu z uszami z mrożonej żelatyny, samochodzik, choinkę, kurczaczka wielkanocnego, Elmo z Ulicy Sezamkowej, szachy.

A tak wyglądało śniadanie wielkanocne, które przygotowała w tym roku dla swoich podopiecznych.
Zwiedzający uwielbiają torty, ale to przede wszystkim frajda dla zwierząt, tzw. enrichment, czyli wzbogacenie środowiska, podobnie jak piłki, bojki i deski surfingowe, tratwy i inne przedmioty, które pojawiają się u fok. Płetwonogie są ciekawskie, uwielbiają takie urozmaicenia.
Torty otrzymują także inne zwierzęta, np. te dla niedźwiedzi są zrobione z jogurtu, owoców leśnych i winogron.
– Zawsze jest ekscytacja, ciekawość, obwąchiwanie – potwierdza Paweł Sroka.