Co ciekawego może być w mszakach – niepozornych, małych roślinkach, które nie mają nawet korzeni i muszą trzymać się podłoża cieńszymi niż włos chwytnikami?
Mnóstwo rzeczy, na przykład to, że są niewiarygodnie wytrzymałe: mogą odrodzić się nawet po kilkudziesięciu latach tkwienia w zielniku i nie potrzebują do tego żadnego cudownego specyfiku. Wystarczy im zwykła woda. Są też… wyjątkowo fotogeniczne, jednak trzeba wiedzieć, jak się zabrać za robienie im zdjęć.


Autorką tych roślinnych portretów jest Magdalena Turzańska, biolożka z Zakładu Biologii Rozwoju Roślin Wydziału Nauk Biologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego, zajmująca się anatomią roślin i mikrotechniką, czyli przygotowywaniem preparatów z tkanek roślinnych, które naukowcy i studenci badają potem pod mikroskopem.
Za pomocą kamery cyfrowej oraz mikroskopu uwiecznia nie tylko mszaki, ale także wiele innych roślin oraz ich tkanki, na przykład powierzchnię liścia żylistka, który ma niewidoczne gołym okiem włoski przypominające gwiazdki, wiązki przewodzące w łodydze palmy areka albo ssawki, którymi jemioła wrasta w drzewo.
Dlaczego to robię? Bo świat jest piękny!
Jeszcze botanika czy już sztuka
Prace biolożki z Wrocławia zdobyły nagrody i wyróżnienia w międzynarodowych konkursach na najlepszą fotografię mikroskopową, m.in. Nikon Small World (pięciokrotnie), Olympus Bioscapes (trzykrotnie) i Canadian Science Publishing (raz).
– Moje zdjęcia są pełne kolorów, ale pierwsza fotografia, którą posłałam w świat (zdjęcie skórki liścia rozchodnika) była czarno-biała. Broniła się formą, a nie kolorem, połyskiem czy innymi fajerwerkami – mówi Magdalena Turzańska.
Potem były kolejne konkursy, a wśród nich fotografia, która zajęła ósme miejsce w konkursie Nikon Small World. To naprawdę coś, bo wyróżniono wówczas 100 najpiękniejszych prac z całego świata.

Mikrofotografie Magdaleny Turzańskiej były prezentowane w Muzeum Współczesnym Wrocław podczas wystawy „Jeszcze botanika czy już sztuka?” , a także znalazły się na okładkach czasopism naukowych: Acta Societatis Botanicorum Poloniae, Canadian Journal of Microbiology oraz Botany. An International Journal for Plant Biology.
W towarzystwie Leonarda da Vinci i Vincenta van Gogha
Jedną z jej prac można zobaczyć w przepięknie wydanej książce „Plant: Exploring the Botanical World”, prezentującej wybrane przez grupę ekspertów najpiękniejsze portrety roślin, jakie powstały od początku istnienia cywilizacji – od tych wyrytych w kamieniu po takie, które stworzono przy użyciu najnowocześniejszych urządzeń.


– Są tam m. in. prace Leonarda da Vinci i Vincenta van Gogha, więc można powiedzieć, że "gwiazdorzę" między geniuszami – śmieje się Magdalena Turzańska.
Ostatnio prace wrocławianki znalazły się w jednym z rozdziałów cyfrowej encyklopedii Bryophyte Ecology autorstwa prof. Janice Glime z USA.
– Prof. Glime poprosiła mnie, żebym została współautorką rozdziału dotyczącego fluorescencji mszaków. Jest w nim mowa m. in. o zjawisku autofluorescencji, które wykorzystujemy w badaniach roślin. Mówiąc najprościej chodzi o to, że jeśli oświetlimy roślinę światłem o określonej długości fali, np. ultrafioletem, związki chemiczne, z których jest zbudowana, świecą w różnych kolorach. Na przykład chlorofil, który nadaje roślinom zielony kolor, w UV świeci… na czerwono.

Micro Wonders na Facebooku
Zdjęcia Magdaleny Turzańskiej można zobaczyć również na Facebooku.
Profil, na którym są prezentowane, nosi nazwę Micro Wonders, czyli „małe cuda”. Wrocławianka zapożyczyła ją od słynnego neurofizjologa i popularyzatora nauki Olivera Sacksa, autora słynnej książki „Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem”.
– Oliver Sacks umieścił kiedyś jedną z moich prac na swoim blogu, gdzie zestawił ją ze zdjęciem zorzy polarnej, pokazując w ten sposób cuda natury w skali mikro i w skali makro. Czułam się wspaniale, ze świadomością, że moją fotografię doceniła taka postać – mówi Magdalena Turzańska.
Bywa niestety i tak, że ktoś po prostu zdjęcia pani Turzańskiej kradnie. Jedno z nich znalazło się jakimś cudem na okładce kanadyjskiego albumu z muzyką techno.
Zaczęło się od zdjęć na okładki
A jak to wszystko się zaczęło? Przypadkiem.
– Gdy kilkanaście lat temu do Wrocławia przeniosła się redakcja czasopisma Acta Societatis Botanicorum Poloniae – jego nowa redaktorka naczelna, a zarazem moja ówczesna szefowa prof. Beata Zagórska-Marek, poprosiła mnie o przygotowanie zdjęć na okładkę. Zrobiłam je. I fotografuję rośliny do tej pory.