Pamiętacie prof. Martę Osypińską, „czytającą w kościach” archeozoolożkę z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego? Wraz ze swoim zespołem odkryła w Berenike (Egipt) cmentarz zwierząt świadczący o tym, że 2 tysiące lat temu groźni rzymscy centurioni stacjonujący między pustynią a morzem, z troską opiekowali się swoimi sprowadzanymi z różnych stron świata zwierzętami i opłakiwali je po ich śmierci.
Kierunek: Tanzania, a w niej lwy, słonie i hipopotamy
Prof. Osypińska jeszcze wróci do Berenike (prace nie zostały zakończone), ale teraz czas na kolejną wyprawę. Tym razem będzie uczestniczyć w badaniach na terenach uznawanych za kolebkę ludzkości – na sawannie pełnej najróżniejszych zwierząt (z lwami, nosorożcami, hipopotamami i gepardami włącznie, ale też z przenoszącymi malarię komarami i muchami tse-tse) w tanzańskim Parku Narodowym Serengeti.
Galeria zdjęć
Najpierw formalności i przygotowania…
Prof. Marta Osypińska wraz z prof. Piotrem Osypińskim, swoim mężem, a zarazem głównym archeologiem tej misji – specjalistą od epoki kamienia z Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk – wybrała się na dwutygodniowy rekonesans przed wyprawą, która rozpocznie się w sierpniu.

W Arushy u stóp Kilimandżaro polscy naukowcy podpisali umowę o współpracy z Tanzania Wildlife Research Institute, główną instytucją zajmującą się badaniem zwierząt w Serengeti, która udostępni członkom naszej wyprawy swoją bazę w sercu Parku. Czekają ich także duże zakupy: panele słoneczne, które zamontują na dachu tych domów, wyposażenie itd., a także wiele innych formalności i przygotowań.
…a od sierpnia badania!
W sierpniu, na pierwszy sezon badań „Matecznik Serengeti” wyruszy z Polski cała grupa: archeolodzy, dokumentaliści, geodeta, operator drona.
Na miejscu dołączą do nich naukowcy z największej tanzańskiej uczelni, Uniwersytetu w Dar es Salaam, a wśród nich prof. Audax Mabulla, dzięki któremu Polakom udało się nawiązać kontakt z tanzańskimi zoologami. Będą także studenci i zespół techniczny, m.in. kierowca i kucharz. Razem to prawie 20 osób. Spędzą tam dwa miesiące.
Zbadają początki ludzkości
Polscy naukowcy będą badać m.in. to, w jaki sposób najdawniejsi Homo sapiens, żyjący tam w środkowej epoce kamienia (od pół miliona do 50 tys. lat temu) radzili sobie ze zmieniającym się otoczeniem, jak na ich życie wpływały wielkie migracje zwierząt, jak pozyskiwali surowce i jaki z nich robili użytek, jak wyglądały ich obozy, jak nabywali biegłości w łowiectwie i w posługiwaniu się ogniem, organizowaniu obozowisk, zdobieniu ciał, tworzeniu sztuki i współpracy itd.
– Wschodnioafrykańskie sawanny są uważane za kolebkę ludzkości. 150 km od Serengeti jest wąwóz Olduvai, a w nim jedno z najsłynniejszych stanowisk archeologicznych na świecie, w którym pracuje misja hiszpańska. Przyjeżdżają też Amerykanie – dodaje. – Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że leżący tuż obok wielki obszar Serengeti, wciąż dziewiczy, nigdy nie zabudowany, nie orany, nie obsiewany, w zasadzie nie był dotąd objęty systematycznymi badaniami archeologicznymi.
„To miejsce ma ogromny potencjał”
Stanowisko, na którym będą pracować polscy archeolodzy, zostało co prawda odkryte już w latach 70. przez amerykańskiego badacza prof. Johna Bowera, ale poza ręcznie narysowaną mapą i dwoma artykułami, niewiele po tym przedsięwzięciu pozostało.
– W zasadzie nic o tym terenie nie wiemy, poza tym, że ma ogromny potencjał. W ubiegłym roku dosłownie w tydzień udało nam się znaleźć około 30 świetnie rokujących miejsc ze skamieniałościami, kamiennymi narzędziami, malowidłami na skałach – mówi archeozoolożka.
Pierwszeństwo mają nosorożce
Badania archeologiczne w Serengeti – największym obszarze chronionym świata – to niełatwa sprawa, bo najważniejsze są tam zwierzęta. To ich teren.
– Szanujemy to i nie będziemy im przeszkadzać ani w jakikolwiek ingerować w ich życie. Dla nas to zaszczyt, że mamy prawo postawić stopę w tym miejscu, bo turystom, którzy tam przyjeżdżają, nie wolno wysiadać z samochodów – mówi prof. Osypińska.
Baza w Seronerze
Badania w tym rejonie to także ogromne wyzwanie logistyczne, bo wszystko trzeba wieźć do Serengeti setki kilometrów. Na szczęście dzięki nawiązaniu kontaktu z tanzańskimi zoologami polscy naukowcy będą mieć dostęp nie tylko do ich bazy (a więc także bieżącej wody i prądu), ale także do ogromnej biblioteki, laboratoriów itd.
Od czego by tu zacząć?
Osypińscy pracowali dotąd głównie na pustyniach (w Sudanie i Egipcie), gdzie łatwiej znaleźć stanowiska. Tu roślinność jest miejscami niezwykle bujna, dlatego wybierają się tam pod koniec pory suchej, kiedy większość trawy jest wypalona przez słońce.
Od czego można w takim miejscu zacząć szukanie śladów ludzi sprzed setek i dziesiątków tysięcy lat, skoro obszar, na którym żyli, jest tak ogromny i dziki?
– Dzięki mapie sprzed 50 lat i pomocy tanzańskich naukowców już wiemy, gdzie zacząć. Zbadamy wąwozy wyryte w ziemi przez rzeki – mówi prof. Osypińska. – Podzieliliśmy na sektory obszar wielkości Szwajcarii i przy pomocy najnowocześniejszych metod będziemy je, jeden po drugim, dokumentować. To praca na lata, żartujemy, że mamy wyzwanie na resztę życia i, że właśnie tak zawołała nas Afryka.

O czym marzą archeologowie?
Przede wszystkim o skamieniałościach. Skamieniałe szczątki zwierząt, które tam widzieli, bardzo dobrze rokują. Kto wie, może trafią tam także na skamieniałości hominidów (hominidzi, inaczej człowiekowate, to rodzina ssaków naczelnych, obejmująca „przedludzi”, gatunki wykazujące dużą inteligencję, przyjmujące postawę pionową oraz zdolne do wytwarzania i używania narzędzi – przyp. red.) albo Homo sapiens sapiens (człowiek rozumny właściwy)?
Nie można tego wykluczyć, zwłaszcza że pół wieku temu na równinie Serengeti została znaleziona czaszka najstarszej formy Homo sapiens sapiens, jeszcze z cechami Homo erectus, która właściwie nie jest szerzej znana naukowcom.
Inny ważny i słabo zbadany okres, który interesuje polskich naukowców, to czasy, gdy pojawili się tam pierwsi pasterze. Malowidła w jaskiniach są właśnie ich dziełem. Jednak zanim polscy naukowcy zajmą się śladami z tych dwóch okresów, muszą zrobić dokładne rozpoznanie. Każde stanowisko archeologiczne naniosą na mapę, opiszą.
Osypińscy: „Przecieramy szlaki”
To pierwsze polskie badania archeologiczne w Tanzanii.
– Przecieramy szlaki – podkreśla prof. Osypińska. – Tanzańskim naukowcom, którzy nam w nich pomogą, także na nich zależy, jednak brakuje im na nie środków i trudniej im się przebić do ogólnoświatowych czasopism. Korzystają więc obie strony. Współpracujemy z nimi od dwóch lat i jesteśmy absolutnie oczarowani – i ich serdecznością, nimi samymi, Tanzanią.
Dzięki grantom z Narodowego Centrum Nauki mogą naprawdę wiele zdziałać.
„Spodziewamy się, że pozyskane w Serengeti informacje o łowiectwie, organizacji obozowisk, technikach obróbki różnych surowców kamiennych poważnie wzbogacą wiedzę o późnej ewolucji naszego gatunku i historii nabywania umiejętności, które umożliwiły mu kolonizację skrajnie różnych środowisk – czytamy w opisie projektu na stronie Narodowego Centrum Nauki. – Jest to ważna wiedza nie tylko w debacie naukowej ale również dla współczesnych społeczeństw zmagających się z globalnymi zmianami klimatycznymi.”
Badania są finansowane ze środków Narodowego Centrum Nauki.