– Nasi prawnicy podejmą wszelkie możliwe starania, aby sprawca zabicia zwierzęcia został ukarany – zapowiada stowarzyszenie Ekostraż, funkcjonująca od 2009 roku organizacja pożytku publicznego działająca na rzecz zwierząt.
Jak to się stało, że zginął Doron?
Doron zginął na wąskiej, mało uczęszczanej drodze technicznej wzdłuż trasy S8 Bukowina-Łozina. Właściciel spacerował z nim w tym miejscu od 5 lat. Spuszczał go tam ze smyczy i zapinał na nią, gdy pojawiało się auto.
12 sierpnia o godz. 5:30 auto także nadjechało, ale opiekun nie zdążył zabezpieczyć Dorona. Co się wydarzyło potem? Ekostraż opisuje zdarzenie w swoich mediach społecznościowych.
– Właściciel rozpoczął gonitwę autem za sprawcą i udało mu się go złapać przy zjeździe w Łozinie. Kierowca widzi, że jest filmowany z auta za nim, zjeżdża na boczny pas. Wysiada zadowolony, z uśmiechem, mówiąc, że pies powinien być na smyczy, że mu się spieszy do pracy. Na miejsce została wezwana policja – relacjonuje Ekostraż.
Stowarzyszenie zapowiada, że będzie w tej sprawie wykonywać prawa pokrzywdzonego, czyli zabitego psa.
– Po Doronie rozpacza rodzina, w tym dwie dziewczynki. Brak nam słów – mówi Katarzyna Szakowska z Ekostraży.
Ekostraż apeluje: nie puszczajcie psów luzem
Ekostraż przestrzega również – po raz kolejny – przed puszczaniem zwierząt luzem na drodze lub przy niej nawet wówczas, jeśli samochody pojawiają się tam rzadko.